Ten film to świetna książka. Ma znakomite teksty, które są inteligentne, zabawne i chwytliwe, a przede wszystkim jest to kawał historii muzyki i jednego miasta. Jako film jednak zupełnie się "24 Hour Party People" nie sprawdza. Bohaterowie wydają się nadęci i nudni, a zbyt duże poświęcenie uwagi formie (te wszystkie rodzaje filmów i kamer) tylko rozmywają całą historię.
Spodziewałem się zdecydowanie więcej po tym filmie.
Genialne
Film mi się tak podobał, że jeśli książka jest o niebo lepsza (jak twierdzi kolega torne) to powinna dostać Nobla, a i to za mało!!!
Kolega Torne bynajmniej nie twierdzi, że to na podstawie książki:) Niemniej rozumiem co mu się nie podobało... Mi akurat to odpowiada.. ten cały pseudo blichtr, specyficzny humor...
Do tej pory nie wiem czy Tony Wilson napisał jakieś książkowe wspomnienia, które posłużyły za scenariusz (książka raczej jednak była). Wszystko to nie ważne, ponieważ w książce może znajdziesz lepiej brzmiące teksty i lepiej wyobrazisz sobie bohaterów, ale to chyba oczywiste - jednego jednak nie zobaczysz i jednego nie usłyszysz. . .
Nie zobaczysz jak naprawdę wygląda Manchester, nie poczujesz się jak na imprezie czy koncercie, nie będziesz mógł podziwiać oślepiającego oświetlenia i przede wszystkim nie usłyszysz tej muzyki. Bo przecież o tym właśnie jest ten film i to zapewnia - wycinek obyczajowości tego miasta na przestrzeni lat.
Do tej pory nie wiem czy Tony Wilson napisał jakieś książkowe wspomnienia, które posłużyły za scenariusz (książka raczej jednak była). Wszystko to nie ważne, ponieważ w książce może znajdziesz lepiej brzmiące teksty i lepiej wyobrazisz sobie bohaterów, ale to chyba oczywiste - jednego jednak nie zobaczysz i jednego nie usłyszysz. . .
Nie zobaczysz jak naprawdę wygląda Manchester, nie poczujesz się jak na imprezie czy koncercie, nie będziesz mógł podziwiać oślepiającego oświetlenia i przede wszystkim nie usłyszysz tej muzyki. Bo przecież o tym właśnie jest ten film i to zapewnia - wycinek obyczajowości tego miasta na przestrzeni lat.