Jak dla mnie to jeden z najlepszych filmów biograficznych i muzycznych.
Postać Iana Curtisa została ukazana niemalże do perfekcji, jest dużo szczegółowych faktów, świetny dobór aktorów i ich gra, w dodatku oni sami zagrali w niektórych utworach. Nie razi mnie też użycie czarno białej taśmy filmowej ponieważ świetnie oddaje klimat choćby dlatego, że większość zdjęć Joy Division była robiona na czarno białej kliszy i ogólnie pasuje do depresyjnego i mrocznego wizerunku zespołu.